Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2021

Znaleziska czyli mały fart w codziennym życiu.

Dzisiaj dla odmiany troszkę inny temat. Zgubiliście coś kiedyś? Na pewno. A znaleźliście jakąś większą gotówkę? A może jakiś wartościowy przedmiot. Moje życie jak do tej pory upływa spokojnie. Mógłbym powiedzieć że jestem pechowcem, bo różne rzeczy mi się przydarzały, przez niektórych nazywane łańcuszkiem szczęścia. Z drugiej jednak strony jestem szczęściarzem zwłaszcza po ostatniej przygodzie z kolanem. 2 miesiące zwolnienia. Z ZUS-u za 45 dni zwolnienia dostałem nieco ponad 700 złotych a na domiar złego musiałem i tak opłacić składkę zdrowotną w wysokości +/- 600 złotych. Łatwo policzyć ile zostało mi na życie. Pech? No cóż ryzyko zawodowe. To są tzw ciemne strony prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej. Jednak szczęście w nieszczęściu było takie, że pandemia przyszła mi z pomocą. Skorzystałem zenzwolnienia ze składek i kilka innych pomocy od państwa. Suma sumarum wyszedłem na tym na zero, a to dzięki kilku złotym zaoszczędzonym w tzw międzyczasie. Nieoceniona okazała się

"Wolny" weekend i brak czasu.

Cześć. Witam wszystkich czytelników. Miniony weekend należał do niezwykle pracowitych. Buraki po złotówce, cebula po 1,20, kapusta po zecie, zapas mięsa w zamrażarce i dwa wolne dni. To wszystko zdecydowało że weekend nie będzie taki jaki miał być czyli leniwy.  W sobotę od samego rana zabrałem się za buraki. Miałem 5 kilo ugotowanych więc stwierdziłem że wrzucę je w słoiki i w razie czego będą gotowe do obiadu. Biorąc pod uwagę moje zapracowanie ogólne uznałem to za dobry pomysł. Po zrobieniu wyszło mi 4,5 słoika. Namyśliłem się chwilę i już odpalałem Rudego i leciałem po jeszcze. 2 wielkie kapusty i jedna włoska na gołąbki, 10 kilo buraków i 5 kilo cebuli to były moje zakupy. Musiałem się nieźle nakombinować aby to wszytko upakować na Rudym, któremu bardzo się to nie podobało, ale obiecałem mu że przelecimy się za miasto i ochoczo zawiózł mnie z tobołami do domu. W domu buraki umyłem i porcjami postanowiłem gotować je w szybkowarze. Jest to świetna opcja. Gotują się od 20

Dzień pracy piekarza ciastowego na początku XXI wieku.

Jako że ostatnio nie mam weny na podróże opiszę wam dzień pracy piekarza ciastowego w 2000 roku. Pracowałem wtedy w Spółdzielni Produkcji Spożywczej Tosta w piekarni nr 5 przy ulicy Toruńskiej 170. Była to chyba jedyna piekarnia w Bydgoszczy, a kto wie czy nie w Polsce umieszczona na trzech kondygnacjach. Od góry na drugim piętrze znajdował się magazyn surowców, ciastownia czyli pomieszczenie w którym wytwarzało się ciasta na chlebki i bułeczki, lej spustowy którym podawało się ciasto na chleb do linii dzieląco - formującej znajdującej się piętro niżej. Na pierwszym piętrze znajdowały się maszyny do obróbki ciasta na chleb i bułki, stoły do ręcznego kształtowania niektórych wyrobów, komora rozrostowa oraz piece. Taśmowy głównie do chleba oraz wrzutowy do drobnicy czyli bułek, rogali i innych cudeniek. Ponadto na piętrze znajdowała się stołówka czyli pokój śniadań oraz biuro kierownika. Na parterze znajdował się magazyn wyrobów gotowych,