Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2021

Ciechocinek - Nieszawa - Lipno

W sobotę 19 czerwca razem z Marcinem i Grzegorzem udaliśmy się motorkami na średnią wyprawę. Wyruszyliśmy spod domu Grześka na Kapuściskach o 8 rano. Temperatura oscylowała już w okolicach 25 stopni. Zaopatrzeni w prowiant i dużą ilość wody do picia pojechaliśmy Nowotoruńską w kierunku Łęgnowa. Plan zakładał że pojedziemy boczną drogą przez Solec Kujawski a owianą złą sławą 10-tką pojedziemy tylko pomiędzy Przyłubiem a Cierpicami odbijając w nich na Wielką Nieszawkę. Minęliśmy tory tramwajowe do Łęgnowa, Osiedle Awaryjne, Plątnowską i zjazd na Otorowo gdy uświadomiłem sobie że przegapiłem skręt. Głupio było zawracać, bo co to za przewodnik, który nie zna trasy 😜 zauważyłem że u współtowarzyszy nie wystąpiło zdezorientowanie, więc jak gdyby nigdy nic wjechałem w DK 10 i rura naprzód. Pędziliśmy 80km/h pewnie że można szybciej, ale co to za przyjemność jechać na maksymalnych obrotach, a taka 80-tka jest w miarę ekonomiczna i przyjazna dla silnika. Przed Cierpicami skręciliśmy w boczną 

Kolano cześć 3 - operacja

W oczekiwaniu na wynik Covid-19 Witajcie drodzy czytelnicy. Nadeszła pora na ostatnią część - czy aby na pewno, to nie gwarantuję - mojej opowieści o zepsutym kolanie. Główne problemy to ograniczona ruchomość, bolesność w niektórych przypadkach, niestabilność stawu. Mam nadzieję że przynajmniej częściowo mnie naprawią. Andrzej jak obiecał, tak mnie przywiózł pod sam szpital w Żninie i pojechał do dziadka na wieś. Zameldowałem się na izbie przyjęć, dostałem ankiety do wypełnienia oczywiście Covid-19 i taka jakaś informująca że nie będę miał pretensji do szpitala gdy się zarażę c19. Nie pamiętam dokładnie o co tam chodziło w 100%. Wiedziałem jedno. Nie podpiszę, to wyjazd do domu, a nie po to tu przyjechałem. Chwilę później udałem się na drugie piętro celem zameldowania się na oddziale chirurgii urazowej i ortopedii. Zaprowadzono mnie na salę i pobrano wymaz na Covida. Miałem tam pozostać do czasu wyniku testu jak siostra powiedziała 15 max 19. Szpitalny obiad - nie taki str

Po zdjęciu gipsu 2020, czyli po wypadku część 2

Grafika przedstawiająca budowę stawu kolanowego u człowieka  Przedmowa . W zasadzie miało tego nie być, ale skoro pisałem o wypadku, oraz mam gotowy post o pobycie w szpitalu, to nie może zabraknąć i takiej relacji pogipsowo - przed szpitalnej. Materiał pisany na świeżo wg wspomnień ubiegłorocznych. Niektóre daty zatarły mi się w pamięci, ale w przybliżeniu odtworzyłem sytuację chronologicznie. Maj 2020 Stało się pewnego dnia. Zdjeto mi gips w końcu po 6 tygodniach. Jednak nie było tak łatwo jak przy kostce że stanąłem od razu na obie nogi.  Trzeba było nauczyć się chodzić. Dostałem zlecenie na wydanie ortezy na sam początek, a następnie skierowanie na rezonans z zaleceniem aby udać się do Gizińskich, bo mają krótkie terminy (hehe pewnie na jesień jak znam życie) dokustykalem do schodów i... Kurde nie umiem zejść. No to kule pod pachę pod drugą pachę barierka i zeskoczyłem na lewej jakoś. Ojciec zawiózł mnie do sklepu medycznego gdzie zaopatrzyłem się w ortezę. Uff. Od razu

Jak załatwiłem sobie kolano na motorze

(Tekst archiwalny z końca marca 2020) Trochę długie ale i tak siedzicie w domach to można poczytać 😜 Historia jest moja i autentyczna. Pora na mnie. #zostanwdomu stało się faktem. W piątek zamierzałem pojechać motorem odebrać z naprawy maszynę do szycia. Wszystko po to, aby nie narażać Pawła na jazdę komunikacją miejską. No to wyjechałem z bramy i po 30 metrach jest zatoka autobusowa w którą zamierzałem wjechać w celu rozmienienia kasy aby zapłacić odliczonymi za naprawę. Pech chciał, że zatoka jest wyżej o jakieś 2-3 cm od jezdni i być może (z tym że nie na pewno) gdybym jechał ciut szybciej wtoczył bym się z rozpędu a tak mała prędkość i zbyt mały kąt spowodowały że odbiłem się od tej wyniosłości i się wypierdoliłem, bo inaczej tego nie można nazwać. Leżę na bruku, silnik pracuje, noga przyciśnięta pod motorem. Pierwsze to wyłączyłem silnik, drugie oceniłem sytuację, że chyba nic mi nie jest. No to wstaję. Jedna noga druga i... gdy stanąłem na prawej uciekła mi i się przewróciłem. M

Wolny weekend 11-13 czerwca

 Ahoj czytelnicy ;) Tym razem opowiem wam o moim wolnym weekendzie. Jest się czym chwalić, bo takie coś zdarza mi się niesamowicie rzadko. Tym razem postawiłem na motor. Rudy i koledzy 😉 Piątek 11 czerwca 2021 Zupełnie przypadkiem okazało się, że mam wolny weekend i to pełny od piątku do niedzieli. Skrzyknąłem ekipę i pojechaliśmy w 4 maszyny na wycieczkę. Punkt wypadowy stanowiła tym razem stacja benzynowa przy Rondzie Maczka. Punktualnie o 16 zjechaliśmy się wszyscy i po ustaleniu kilku szczegółów ruszyliśmy w trasę. Początkowo DK 25, która przy piątkowym popołudniu była dość zatłoczona i prędkość oscylowała w okolicach 70-tki. Plus taki że jechaliśmy w kolumnie i żadn wariat nas nie wyprzedzał. W Tryszczynie za zjazdem na eSkę nieco się poluźniło i można było nieco przycisnąć. W stopce na Orlenie tankowanie Rudego i Junaka Marcinowego. Rudy po aplikacji świeżej benzynki z uśmiechem na mordzie ruszył szparko w drogę wraz z pozostałymi. Byli to Malaguti z Michałem, Junak z Grzesiem i

Projekt Mazury '21 - zmiany planów

Witajcie drodzy czytelnicy. Od zamieszczenia pierwszego postu o projekcie Mazury '21 dostępny pod adresem: Projekt Mazury '21 minęło już kapkę czasu. Spałem już pod namiotem. Nocka była chłodna. Nad ranem około 10 stopni. Mam namiot z tropikiem i stary dobry śpiwór od Campusa do zera stopni więc tragedii nie było. Natomiast kolega zmarzł nieco i zaczęliśmy się zastanawiać nad noclegiem pod normalnym dachem. Znalazłem nad jeziorem Nidzkim Stanicę wodną Czaple (można znaleźć na FB) Noclegi mają po 30 zeta w domkach więc lepszej opcji chyba nie znajdziemy. Można zostawić cały bagaż pod kluczem i śmigać dookoła jezior unikając codziennego zakładania obozu, dmuchania materacy, obawiania się czy ktoś nas nie okradnie Zdjęcie pożyczone ze strony mazury24.eu Stanica położona jest 10km od Rucianego obok wsi Zamordeje. Dojazd drogą asfaltową . Na miejscu m.in. brak prądu oraz łazienek, ale jak powiedziała przemiła pani przez telefon "Mamy taką duuużą wannę, cio nazywa się jezioro Ni

Biwak Bożocielny Nogawica

  Rudy gotowy do drogi.  Kolejna wycieczka przeszła do historii. Spotkaliśmy się na Chełmińskiej w bożocielny czwartek 3 czerwca chwilkę przed 11. Dopakowałem Rudego i punkt 11 ruszyliśmy w trasę w składzie Grzegorz G. na Junaku, Maciek R. z żoną na Junakach, Krzysztof na RKF-ie (miło było poznać osobiście 😉) i ja na Rudym. Ruszyliśmy DK25 w kierunku Koszalina, ale już po kilku kilometrach zatrzymaliśmy się aby pożegnać Krzysztofa, który nas tylko odprowadzał i doprecyzować interkomy z Grześkiem. Po chwili śmigaliśmy dalej z prędkością oscylującą w okolicach 70 km/h. Ruch jak na święto był bardzo duży. Wszyscy korzystając z pięknej pogody ruszyli w kierunku morza. Krótki popas na szlaku przygody.  W okolicy Kadzionki na zakręcie drogi 25 zrobiliśmy pierwszy postój techniczny na rozprostowanie nóg i kilka łyków wody. Po chwili udaliśmy się dalej w trasę ale już przed Mąkowarskiem stanęliśmy w korku. Okazało się że procesja szła. Na szczęście ruch został szybko wznowiony i pomknęliśmy d