Przejdź do głównej zawartości

85 lat komunikacji autobusowej w Bydgoszczy.

Cześć. Tym razem opisze wam moje wrażenia z autobusowego zlotu x okazji 85 lecia komunikacji autobusowej w bydgoszczy i 40 lecia ikarusow w bydgoszczy. Stowarzyszenie na rzecz rozwoju transportu publicznego zorganizowało niniejsza imprezę, a dzięki bbo została ona sfinansowana z tzw budżetu obywatelskiego. Więcej na temat bbo można poczytać na stronach bydgoszcz.pl. Szczegółowy plan imprezy rozpisany jest na plakacie na początku posta. 

A jak widzę to ja? Zgłosiłem się do pomocy w imprezie. Zostałem wytypowany do pomocy chłopakom na parkingu. Mam się stawić na 8. Oczywiście nie jest to możliwe bo stoję aktualnie na rondzie grunwaldzkim. Przyjechałem opóźnionym o 5 minut 58. Jak to jest możliwe w sobotę o poranku, to tylko kierowca może wiedzieć. Oczywiście wspaniałe bydgoskie 3 złote minuty przyspieszenia nie pozwoliły mi zdążyć na 56,ktory poleciał sobie wcześniej - bo może. Trudno. Pojadę następnym. Jakoś doczekałem się tego autobusu. Dojechałem na parking z 25 minutowym opóźnieniem. Na szczęście zdążyłem na odprawę Prezesa Dariusza, który poinformował nas gdzie jakie autobusy kierować i jak ustawiać. Moje zadanie jest w miarę proste. Mam kierować Ikarusy na jeden parking a pozostałe autobusy na drugi. Zostało jeszcze sporo czasu. Jest 9:00. Do planowanego przyjazdu jeszcze niespełna godzina, a na przystanku wystawowym zgromadziła się już grupka ludzi i podziwia rozkład jazdy. Za kilka minut przyjechały do nas kamizelki ostrzegawcze i już po chwili na horyzoncie jako pierwsze pokazały się ogórki z Muzeum Komunikacji w Paterku. Wersja miejska czyli mex i wersja pks czyli 043. Z każdą. Minutą przybywało więcej ludzi. W końcu impreza finansowana przez bbo, to głosujący chcieli zobaczyć jak to wyjdzie. Kilkanaście minut przed 10 pojawił się sznur autobusów. Wśród nich były Krupp z 1938 roku, przepiękny Autosan H-9 w wersji miejskiej z Gniezna, jelcz PR110 z Poznania, Jelcz z Torunia, Jelcz z Wejherowa, Mercedes o305 Patryka G. , Man z firmy Gryf, Ikarusy: 2 bydgoski, szczeciński, poznański i gdyński, Volvo stowarzyszenia. Z nowocześniejszego taboru Mercedes Citaro i najnowszy Solaris IV generacji z MZK oraz solbusy 12M i 18M prywatnego przewoźnika Irex Trans. Nagle zewsząd zaczęły ściągać tłumy ludzi i zaczęło się robić tłoczno jak na giełdzie w niedzielę. Wystawa przeżywała prawdziwe oblężenie. Wszyscy byli ciekawi starych autobusów, choć te współczesne również wzbudzały zainteresowanie. Zwłaszcza świeżo polakierowane Solbusy prywatnego przewoźnika. Szczerze powiedziawszy wyglądały jak nowe. Na godzinę 12 przewidziana była parada autobusów ulicami miasta w asyście policyjnej czy jak tam się to nazywa. Na długo przed odjazdem wszystkie miejsca w autobusach były już zajęte i wszyscy czekali tylko na odjazd. Tutaj filmik mojego autorstwa z wyjazd autobusów na paradę Ten niestety nastąpił z półgodzinnym poślizgiem ale to dzięki naszej dzielnej policji, która w tym dniu obstawiała również triathlon. Ważne, że jednak doszło do parady. Minęło kilka minut i na placu po autobusach nie zostało śladu. Można obejrzeć filmik kolegi Andrzeja K. parada oczami kierowcy Ikarusa Na przystanku stała tylko grupka ludzi czekających na rozkładowe kursy lini specjalnej B na Plac Teatralny oraz lini A na zwiedzanie zajezdni MZK przy Inowroclawskiej. Można było teraz w spokoju porozmawiać ze spotkanym kolegą. Tak upłynęła godzina. Z dość sporym opóźnieniem autobusy w szybkim tempie wjechały na plac i zaraz zaczęły się rozjeżdżać po specjalnych liniach. Moja praca na tym etapie się zakończyła. Poszedłem więc na przystanek i rozkładowym 56 wróciłem do domu na szybką regenerację. W biegu prysznic, przebieranka, obiad i wypad do Myslecinka gdzie umówieni byliśmy w 5 osób do przygotowania grilla dla zgłodniałych ludzi ze stowarzyszenia i nie tylko po dniu pełnym wrażeń. Powiem wam że pieczenie na tempo takiej ilości mięsa i kiełbasy to prawdziwe wyzwanie, ale jako że mieliśmy zgraną ekipę wszystko udało się znakomicie i zdążyliśmy ze wszystkim na czas. Powiem wam że bawiłem się znakomicie przy tym grillu. Kto wie, czy nie lepiej od jedzących 😉

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Witajcie potencjalni czytelnicy

To ja. Leszek Zmitrowicz. Założyłem tego bloga dzisiaj tj 4 lutego 2012 roku na prośbę znajomych. Kilka słów o mnie: Urodziłem się w 9 maja 1976 roku. Od urodzenia bardzo lubię kolej i wszystko z nią związane. Uwielbiam rozkłady jazdy, zapowiedzi dworcowe, lokomotywy, samą podróż pociągami. Moja przygoda z koleją na dobre rozpoczęła się w 2000 roku. Wtedy zakupiłem po raz pierwszy w życiu SRJP czyli sieciowy rozkład jazdy pociągów. W rozkładzie tym zauważyłem, że pociągi na trasie Nakło nad Notecią - Chojnice od dnia 23 VI będą zawieszone (linia ta ma szczególne znaczenie dla mnie, gdyż w 1998 roku byłem na wczasach zakładowych w Więcborku i dojeżdżałem właśnie pociągiem) Namówiłem więc kuzyna Radka, z którym trzymam się od dzieciństwa na wycieczkę. Postaram się po trochu opowiedzieć o wszystkich wypadach. Zapraszam do czytania.

Projekt Mazury '21 Start.

Rajzefiber, czyli przed wyjazdem.  Wiecie co to rajzefiber? Etymologia słowa jest prosta. Wystarczy z niemieckiego połączyć die Reise (podróż) oraz das Fieber (gorączka) co da nam rajzefiber, czyli tzw niepokój przedwyjazdowy. W języku polskim nie ma słowa, które określałoby opisywany stan. Mówi się raczej – ale stresuję się przed wyjazdem albo Zocha, sprawdź czy wszystko spakowaliśmy?! Są też tacy, co na 3 dni przed wyjazdem okupują toaletę nie ze swojej winy i nic z tym zrobić nie potrafią… U mnie wygląda to wszystko nieco inaczej. Zaczyna się od kilku godzin do nawet kilku dni przed wyjazdem, w zależności od tego czy jedziemy w nieznane czy też w miejsce gdzie byliśmy już niejednokrotnie. W tym roku zaczęło się u mnie 3 dni przed wyjazdem chociaż wyprawa jest można powiedzieć "w nieznane".  Mimo tego że na Mazury jeżdżę od młodości, to zawsze był kierunek Ostróda, Olsztyn, Mrągowo, Kętrzyn, Węgorzewo. Do dziadka i pozostałej rodziny. Bywały też wypady typowo na

Po zdjęciu gipsu 2020, czyli po wypadku część 2

Grafika przedstawiająca budowę stawu kolanowego u człowieka  Przedmowa . W zasadzie miało tego nie być, ale skoro pisałem o wypadku, oraz mam gotowy post o pobycie w szpitalu, to nie może zabraknąć i takiej relacji pogipsowo - przed szpitalnej. Materiał pisany na świeżo wg wspomnień ubiegłorocznych. Niektóre daty zatarły mi się w pamięci, ale w przybliżeniu odtworzyłem sytuację chronologicznie. Maj 2020 Stało się pewnego dnia. Zdjeto mi gips w końcu po 6 tygodniach. Jednak nie było tak łatwo jak przy kostce że stanąłem od razu na obie nogi.  Trzeba było nauczyć się chodzić. Dostałem zlecenie na wydanie ortezy na sam początek, a następnie skierowanie na rezonans z zaleceniem aby udać się do Gizińskich, bo mają krótkie terminy (hehe pewnie na jesień jak znam życie) dokustykalem do schodów i... Kurde nie umiem zejść. No to kule pod pachę pod drugą pachę barierka i zeskoczyłem na lewej jakoś. Ojciec zawiózł mnie do sklepu medycznego gdzie zaopatrzyłem się w ortezę. Uff. Od razu