Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2021

Mazury'21 część 6. Powrót.

Wszystko, co dobre szybko się kończy. Przed Wami ostatni dzień podróży Janka i Rudego. Zapraszam .  Sobota 17 lipca godzina 1:00 . Obudziłem się chyba z duchoty, a może to makaron z sosem zamordejskim zagęścił atmosferę w domku. Otworzyłem drzwi i szczelnie zakryłem szparę moskitierą. Po chwili powietrze się wymieniło i zrobiło się nieco przyjemniej. Leżę i leżę a sen nie przychodzi. No tak, cztery godziny snu za mną to prawie się wyspałem. Kusi mnie aby iść popływać ale na myśl o kompletnej ciemności dreszcz mnie przechodzi i rezygnuję. Grzegorz chrapie w rytm grających świerszczy czy czegoś tam co tak fajnie cyka w nocy. Czuję się przez to trochę jak w tartaku. Po raz setny przeglądam mapę podróży i radar pogodowy, nadrabiam zaległości pisarskie i robi się 4 rano. No to standardowo kąpiel o poranku i spanie dalej... Stanica Wodna Czaple godz 4:16 Godzina 6:40   Czuję, że się wyspałem. Do budzika jeszcze 20 minut, ale wstaję i myję zęby, wstawiam wodę na kawę i zaczynam si

Mazury'21 cześć 5 prom, wierzba i ucieczka przed burzą.

Obudziłem się 3:30. Pewnie dziwicie się że tak wcześnie. Mój organizm do pełnej regeneracji potrzebuje 5 do 6,5 godzin snu. Oczywiście zdarzają się pewne wyjątki i kilka razy w życiu udało mi się przespać 9 godzin a raz nawet 10 ale to było dawno i nieprawda. Prognozy na ten tydzień są bardzo niestabilne. Nigdy nie wiadomo kiedy walnie i gdzie. Sprawdzają się tylko wysokie, oscylujące w okolicach 30-stki temperatury. Jak co rano odpaliłem radar i patrzę co nas czeka. O burza już pod Łomżą i idzie w naszą stronę. Będzie za jakieś półtorej godziny czyli koło 5. Poczekałem aż się rozjaśni i poszedłem załatwić codzienne sprawy tj. WC, ząbki i kąpiel w wannie. Ta wanna to jezioro Nidzkie. W tym roku woda ma wyjątkową temperaturę bo około 24 stopni, a to bardzo ciepła jak na nasze polskie warunki. Załatwiwszy wszystko kładę się jeszcze i czekam na burzę. Kulające się po bruku beczki słychać coraz bliżej, aż wreszcie nadchodzi. Nie jest mocno aktywna elektrycznie. Ot zwykła letnia burza. Kilk

Mazury'21 część 4 - Giżycko i burza.

Obudziłem się koło 1:00 w zasadzie to zbudziłem się bo nie domknięte drzwi trzaskały na wietrze. Oj coś się dzieje niedobrego pomyślałem. Zamknąłem drzwi i patrzę na radar a tam Idzie piękna super komórka burzowa. Przewidywany czas 2 w nocy. No to latarka i na dwór zabezpieczyć wszystko przed odlotem. Pozbierałem nasze ręczniki i inne rzeczy które lepiej żeby nie zmokly i zacząłem przeglądać informacje burzowe od ludzi. Łódź zalana jak zwykle, Płock zalany, Brodnica również. Drzewa powyrywane z korzeniami. Nie wróży to dobrze. Popatrzyłem z 20 minut, rzut oka na radar i już wiem że będzie spokój. Wiatr się uciszył po chwili i można było spać dalej... Sen jednak nie nadchodził. Leżałem i leżałem, aż zaczęło się robić jasno. Wstałem, wziąłem ręcznik i poszedłem popływać. Woda ciepła jak zupa, zero wiaterku, zero ludzi. Godzina 4:16 a ja w wodzie. Popływałem i wróciłem do domku. Zmieniłem gacie na suche i położyłem się. Zasnąłem prawie natychmiast.  Obudziłem się po chwili, pa

Mazury'21 cześć 3. W poszukiwaniu dętki.

Po dość przyjemnej temperaturowo nocy obudziliśmy się około 7:30. Czułem się wyspany i pełen energii. Czułem też, że złe moce poszły w cholerę razem z 13-tym i od dzisiaj wszystko będzie dobrze. Wypiliśmy kawę i zabrałem się za zdejmowanie koła Rudego. Okazało się bowiem, że dętka niestety nie trzyma powietrza. Niesamowite, ale za każdym razem zdejmowanie opony idzie mi coraz szybciej. Nie spiesząc się założyłem 4 łatki (wczoraj też 4) i ta dętka wylądowała w oponie. Napompowałem i pojechałem na mały test, a mój pomocnik Grzegorz w końcu mógł odpocząć. Wszystko w porządku, ale bicie opony znowu jest. Chyba trzeba będzie laczki wymienić. Pojechaliśmy na Orlen pobawić się kompresorem i już po chwili mknęliśmy do Pisza po dętkę. Salon Rometa z częściami zamiennymi - nic, serwis sprzętu spalinowego - nic, kolejny sklep - nic, serwis motocyklowy - i temu serwisowi poświęcę kilka zdań. Wczoraj kolega Optyk z Bydzi znalazł jakiś serw

Olsztyn - Ruciane oraz dzień pełen przygód.

12 lipca poniedziałek  Obudziłem się 3:18 AM. Do rana przeglądałem mapę planując najlepszą trasę. W końcu wstaliśmy po 7 rano, kawka, herbatka, śniadanko i ruszamy. To jest Stachu. Szydełkowa świnka morska od Marty R 🙂 W wyniku dziwnych perturbacji Google skierował mnie nie na tą stację Orlenu co powinien i zamiast na lubelskiej wylądowaliśmy na Zatorzu, czyli na części miasta leżącej nad torami patrząc na mapę. Dalej po karmieniu naszych rumaków, aby zbytnio nie kombinować ruszyliśmy północną stroną Olsztyna. Okazało się że droga jest niesamowicie pusta, ma dobrą nawierzchnię i że pomyłki czasami wychodzą na plus, bo nie staliśmy ani w korku ani na żadnych światłach. W końcu Łęgajny. Przejazd przez linię kolejową Olsztyn - Czerwonka - Korsze - Kętrzyn - Giżycko - Ełk i wita nas DK16. Kilka lat temu przeszła gruntowny remont. Stara droga jaką pamiętam z lat dzieciństwa, i wczesnej młodości to wąska, kręta i bez poboczy. Teraz szeroka i wygodna szosa z szerokimi poboczami,

Projekt Mazury '21 Start.

Rajzefiber, czyli przed wyjazdem.  Wiecie co to rajzefiber? Etymologia słowa jest prosta. Wystarczy z niemieckiego połączyć die Reise (podróż) oraz das Fieber (gorączka) co da nam rajzefiber, czyli tzw niepokój przedwyjazdowy. W języku polskim nie ma słowa, które określałoby opisywany stan. Mówi się raczej – ale stresuję się przed wyjazdem albo Zocha, sprawdź czy wszystko spakowaliśmy?! Są też tacy, co na 3 dni przed wyjazdem okupują toaletę nie ze swojej winy i nic z tym zrobić nie potrafią… U mnie wygląda to wszystko nieco inaczej. Zaczyna się od kilku godzin do nawet kilku dni przed wyjazdem, w zależności od tego czy jedziemy w nieznane czy też w miejsce gdzie byliśmy już niejednokrotnie. W tym roku zaczęło się u mnie 3 dni przed wyjazdem chociaż wyprawa jest można powiedzieć "w nieznane".  Mimo tego że na Mazury jeżdżę od młodości, to zawsze był kierunek Ostróda, Olsztyn, Mrągowo, Kętrzyn, Węgorzewo. Do dziadka i pozostałej rodziny. Bywały też wypady typowo na