Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2021

Przerwa techniczna.

Z przykrością zawiadamiam że z powodu zakończenia sezonu turystycznego i braku tematów do pisania czasowo zawieszam regularną działalność pisarską. Jakieś teksty będę wrzucać od czasu do czasu. Zaglądajcie i czekajcie cierpliwie.

Znaleziska czyli mały fart w codziennym życiu.

Dzisiaj dla odmiany troszkę inny temat. Zgubiliście coś kiedyś? Na pewno. A znaleźliście jakąś większą gotówkę? A może jakiś wartościowy przedmiot. Moje życie jak do tej pory upływa spokojnie. Mógłbym powiedzieć że jestem pechowcem, bo różne rzeczy mi się przydarzały, przez niektórych nazywane łańcuszkiem szczęścia. Z drugiej jednak strony jestem szczęściarzem zwłaszcza po ostatniej przygodzie z kolanem. 2 miesiące zwolnienia. Z ZUS-u za 45 dni zwolnienia dostałem nieco ponad 700 złotych a na domiar złego musiałem i tak opłacić składkę zdrowotną w wysokości +/- 600 złotych. Łatwo policzyć ile zostało mi na życie. Pech? No cóż ryzyko zawodowe. To są tzw ciemne strony prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej. Jednak szczęście w nieszczęściu było takie, że pandemia przyszła mi z pomocą. Skorzystałem zenzwolnienia ze składek i kilka innych pomocy od państwa. Suma sumarum wyszedłem na tym na zero, a to dzięki kilku złotym zaoszczędzonym w tzw międzyczasie. Nieoceniona okazała się

"Wolny" weekend i brak czasu.

Cześć. Witam wszystkich czytelników. Miniony weekend należał do niezwykle pracowitych. Buraki po złotówce, cebula po 1,20, kapusta po zecie, zapas mięsa w zamrażarce i dwa wolne dni. To wszystko zdecydowało że weekend nie będzie taki jaki miał być czyli leniwy.  W sobotę od samego rana zabrałem się za buraki. Miałem 5 kilo ugotowanych więc stwierdziłem że wrzucę je w słoiki i w razie czego będą gotowe do obiadu. Biorąc pod uwagę moje zapracowanie ogólne uznałem to za dobry pomysł. Po zrobieniu wyszło mi 4,5 słoika. Namyśliłem się chwilę i już odpalałem Rudego i leciałem po jeszcze. 2 wielkie kapusty i jedna włoska na gołąbki, 10 kilo buraków i 5 kilo cebuli to były moje zakupy. Musiałem się nieźle nakombinować aby to wszytko upakować na Rudym, któremu bardzo się to nie podobało, ale obiecałem mu że przelecimy się za miasto i ochoczo zawiózł mnie z tobołami do domu. W domu buraki umyłem i porcjami postanowiłem gotować je w szybkowarze. Jest to świetna opcja. Gotują się od 20

Dzień pracy piekarza ciastowego na początku XXI wieku.

Jako że ostatnio nie mam weny na podróże opiszę wam dzień pracy piekarza ciastowego w 2000 roku. Pracowałem wtedy w Spółdzielni Produkcji Spożywczej Tosta w piekarni nr 5 przy ulicy Toruńskiej 170. Była to chyba jedyna piekarnia w Bydgoszczy, a kto wie czy nie w Polsce umieszczona na trzech kondygnacjach. Od góry na drugim piętrze znajdował się magazyn surowców, ciastownia czyli pomieszczenie w którym wytwarzało się ciasta na chlebki i bułeczki, lej spustowy którym podawało się ciasto na chleb do linii dzieląco - formującej znajdującej się piętro niżej. Na pierwszym piętrze znajdowały się maszyny do obróbki ciasta na chleb i bułki, stoły do ręcznego kształtowania niektórych wyrobów, komora rozrostowa oraz piece. Taśmowy głównie do chleba oraz wrzutowy do drobnicy czyli bułek, rogali i innych cudeniek. Ponadto na piętrze znajdowała się stołówka czyli pokój śniadań oraz biuro kierownika. Na parterze znajdował się magazyn wyrobów gotowych,

Rude popołudnie czyli jak omijać korki w mieście.

Na wstępie zaznaczam że tytuł należy traktować z przymrużeniem oka 😉 Wróciłem z pracy. Była godzina 15. Postanowiłem dzisiaj już nigdzie nie wychodzić,tylko zająć się domem. Muszę znaleźć domek dla mikrofali. Stała do niedawna na starej lodówce, ale gdy wymieniłem lodówkę na ciut wyższą okazało się, że niezbyt wygodne będzie wspinanie się do niej. Postanowiłem zatem przerobić szafkę nad blatem. Wymiarowo idealnie, trzeba tylko skrócić drzwiczki, przełożyć zawiasy i gitara. Zjadłem gwizdany obiad i zabrałem się do pracy. Po chwili stwierdziłem że nie mam wkrętów aby ponownie przykręcić zawiasy. Te stare okazały się bardzo jednorazowe. Spojrzałem na zegar. Była 15:50. Do casto mam kilometr z haczyczkiem to przelecę się Rudym i za pół godziny będę z powrotem. Przebrałem się, założyłem kask, plecak na plecy i jazda. Wyjechałem na Grunwaldzką. Kolejka samochodów od Jasnej do Ronda Grunwaldzkiego przypomniała mi, że niestety wakacje się skończyły i trzeba trochę postać. Niestety

Karkonosze 1995 część 2 z 2

Obudziłem się następnego dnia rano. Nogi bolały ale byłem zadowolony z siebie. Zjedlismy śniadanie i ruszyliśmy w drogę. Po wyjściu z budynku okazało się że ktoś rozlał olbrzymie ilości mleka i nic nie widać. Przydały się wtedy tyczki na szlaku. Trzeba wam bowiem wiedzieć że szlak przyjaźni był szlakiem tyczkowanym. Piszę: był bo nie wiem czy dzisiaj została jeszcze ta forma znakowania. Tyczki gęsto umieszczone przy szlaku nie pozwalają zabłądzić. Początek dnia niezbyt przyjemny. Mgła opadała drobniutkimi kroplami osiadając na wszystkim. Minęliśmy we mgle Słonecznik, następnie ruiny schroniska świętego Henryka, Kopę Nad Moreną, Rozdroże Koło Spalonej Strażnicy i zaczęło się przejaśniać. Gdy doszliśmy do Równi Pod Śnieżką po niespełna 2,5 godzinach od Odrodzenia nie wierzyłem że to już i do Śnieżki zostało jedynie 200m w górę. W schronisku Śląski Dom odpoczęliśmy i nabraliśmy sił. Ruszyliśmy z kopyta zakosami na szczyt. Cieszyłem się że mijaliśmy po drodze różny

Karkonosze 1995 część 1 z 2

Dawno, dawno temu. W czasach kiedy jeszcze byłem młody i głupi, a w bydgoskich sklepach królowało piwo Kujawiak. Miałem co prawda ukończone 19 lat, ale wtedy tylko mi się wydawało, że jestem wolny... Aczkolwiek czasy były beztroskie. Praca, nędzna wypłata, bo w piekarni płacili nędznie, część do matki, część do sklepiku zakładowego za fajki - Nadmienię tylko, że w tamtych czasach był to taki debet dzisiejszy. Cały miesiąc brało się towar na zeszyt a na wypłatę oddawało. Za resztę kasy jakaś imprezka, czasami dwie, parę groszy odłożyć na ewentualne prezenty dla obchodzących i zapraszających na swoje święta i dalej czekanie do kolejnej wypłaty. Mowy nie było żeby "z wypłaty" pojechać sobie na kilkudniowy urlop. Akurat spotkałem się z jednym z dwóch moich ulubionych kuzynów Radkiem. Drugi to Maciek z Węgorzewa. Oczywiście nie mam nic do zarzucenia pozostałym kuzynom, ale z Radkiem i Maciejem po prostu się kumplowaliśmy. Radek poinformował że jedzie ekipą w Karkonosze

85 lat komunikacji autobusowej w Bydgoszczy.

Cześć. Tym razem opisze wam moje wrażenia z autobusowego zlotu x okazji 85 lecia komunikacji autobusowej w bydgoszczy i 40 lecia ikarusow w bydgoszczy. Stowarzyszenie na rzecz rozwoju transportu publicznego zorganizowało niniejsza imprezę, a dzięki bbo została ona sfinansowana z tzw budżetu obywatelskiego. Więcej na temat bbo można poczytać na stronach bydgoszcz.pl. Szczegółowy plan imprezy rozpisany jest na plakacie na początku posta.  A jak widzę to ja? Zgłosiłem się do pomocy w imprezie. Zostałem wytypowany do pomocy chłopakom na parkingu. Mam się stawić na 8. Oczywiście nie jest to możliwe bo stoję aktualnie na rondzie grunwaldzkim. Przyjechałem opóźnionym o 5 minut 58. Jak to jest możliwe w sobotę o poranku, to tylko kierowca może wiedzieć. Oczywiście wspaniałe bydgoskie 3 złote minuty przyspieszenia nie pozwoliły mi zdążyć na 56,ktory poleciał sobie wcześniej - bo może. Trudno. Pojadę następnym. Jakoś doczekałem się tego autobusu. Dojechałem na parking z 25 minutowym

Drożyzna ogólna i ogłupienie - czyli jak nami manipulują.

Cześć kochani. Postanowiłem wyżalić się trochę na temat ogólnej drożyzny i skurwysynstwa koncernowego. Prowadzę samotne gospodarstwo domowe. Sam gotuję, piorę, sprzątam, robię zakupy. W związku z tym wypadałoby abym orientował się ile co kosztuje. No i niestety orientuję się. Dlaczego niestety? Ano dlatego że robię zakupy w różnych miejscach. Od wielkogabarytowych hal hipermarketów, poprzez mniejsze supermarkety/dyskonty, osiedlowe sklepiki (tak,jeszcze istnieją w szczątkowych ilościach) po targowiska. Lubię robić zakupy na targowisku od późnej wiosny do wczesnej jesieni. Obserwuję wtedy jak zmieniają się ceny wraz z kolorami. Jest to chyba najlepsze miejsce aby dowiedzieć się ile co kosztuje. Jest wielu sprzedawców, oferują oni towar z różnych źródeł. Od targowiska hurtowego, poprzez małych producentów, grupy producenckie po własny ogródek. Kto chodzi codziennie bądź kilka razy w tygodniu na zakupy dobrze wie u kogo można kupić dobry i smaczny towar za przystępną cenę.  Na

Podróże komunikacją miejską cz. 3 absurdy komunikacyjne.

Mały elaborat o absurdach.  Jakiś czas temu w jednym ze swoich tekstów poruszylem temat tzw. tolerancji przyspieszenia/opóźnienia odjazdu autobusu lub tramwaju. I jakkolwiek rozumiem tolerancję opóźnienia, która w naszym grodzie nad Brdą wynosi 3 minuty, to tolerancji przyspieszenia odjazdu o 3 minuty już nie kumam. Na wstępie zaznaczę, że de facto nie mam pretensji do kierowców/motorniczych, którzy często wykorzystują możliwość przyspieszenia dla swoich celów (np. chwili przerwy na pętli.) zarządca komunikacji bowiem tak skonstruował rozkłady jazdy, że często kierowca nie ma czasu na zwykłe "siku" czy szybką kanapkę, czy chociażby zwykłe rozprostowanie nóg. Wg mnie osobiście tolerancja przyspieszenia - zaznaczę tutaj, że przez zarządcę - jest niedopuszczalna. Zwłaszcza przy tak niskiej częstotliwości kursów jaka jest w Bydgoszczy. I tak na przykład chcąc się przesiąść z autobusu na tramwaj czy odwrotnie mamy przykładowo 6 minut na przesiadkę. Teoretycznie dużo c

podróże komunikacją miejską cz 2. Powrót z pracy.

Był dojazd do pracy. Teraz czas na powrót z niej. Podróż komunikacją miejską w kierunku praca - dom jest o wiele bardziej przyjemna.  Minęła pracy zmora, Do domu pora, Do domu pora, Ale najpierw... Hej hej nalejcie piwa Niech się wszystkim głowa kiwa...  Niestety, ale powrót z pracy kiedy pracujesz) w godzinach mocno popołudniowych wiąże się z tym, że trzeba czekać długo na autobus. Najczęściej zdarza się że czekam sam. Większość jeździ samochodami w kierunkach zupełnie nie odpowiadających mojemu miejscu zamieszkania. Aby nie nudziło się kupuję sobie czasoumilacz w postaci czteropaczka jakiejś rogacizny czy też innego napoju chmielowego, po pracy wyciągam z lodówki i udaję się na przystanek. Wiata chroni przed wiatrem i deszczem a ławka pod nią przed nadmiernym bólem nóg. W koło ciemno jak w dupie po czarnej kawie, ni żywej duszy. Dlaczego zatem nie zrelaksowac się skoro autobus za ponad pół godziny. Pierwsze piwko połykam bardzo szybko. Chmielowy  napój znakomicie relaksuj

Podróże komunikacją miejską cz. 1

Cześć. Z małym opóźnieniem, ale wrzucam w końcu tekst. Tym razem opiszę wam mój dojazd do pracy komunikacją miejską. Odkąd mam Rudego, staram się unikać zbiorkomu. I nie chodzi mi o cenę, a przede wszystkim czas dojazdu. Poczytajcie, zrozumcie, wyciągnijcie wnioski. Powrót do podróży motocyklowych już niebawem. Moja podróż do pracy z przystanku Grunwaldzka - Kanałowa do przystanku Mokra.  Do pracy najkrótszą drogą motocyklem mam  7,2 km. Zazwyczaj odległość tę w sezonie pokonuję Rudym, czyli motocyklem o pojemności 125ccm, co zajmuje mi 15 do max 20 minut. Komunikacją miejską jest zdecydowanie dłużej chociaż niewiele dalej, bo 7km do Kapuścisk i jeszcze 2 do Mokrej. Aby w miarę bezboleśnie dotrzeć do pracy (bez większych stresów o przesiadki) muszę wyjść z domu o 15:40. Dodam że pracę rozpoczynam o 17:00. Do przystanku mam co prawda niespełna 50 metrów w linii prostej, ale naokoło przez przejście ze światłami droga zajmuje 3-5 minut. Autobus planowo ma odjazd 15:48 Istnieje

Powrót z pracy z przygodami.

Uwaga! Tekst zawiera wulgaryzmy.  Sam osobiście nie przepadam za umieszczaniem wulgaryzmów w mojej prozie, ale w tego typu tekstach się po prostu nie da. Wybaczcie 😉 Wracałem z pracy jak zwykle swoim małym motorkiem, którego po roku użytkowania nazwałem Rudy. Zadziwiającym jest fakt, że odkąd ochrzciłem Rudego, zaczął się on zachowywać jak dobry przyjaciel, a nie zwykły chinol na dojazdy do i z pracy. A może po prostu ja zmieniłem podejście? Była godzina 0:30 w słuchawkach grały Elektryczne Gitary, ulice były puste, a wszystkie światła (w sensie sygnalizatory) na górnym tarasie włączone. Tego dnia jednak udało się mi trafić na tzw. zieloną falę. Szarych Szeregów - zielone, Magnuszewska - zielone, Ujejskiego - wczesne żółte, Trasa Uniwersytecka - jasno czerwone tzn. żółte było ale gdy byłem pod sygnalizatorem zmieniło się na czerwone dopiero. Rondo Kujawskie zielone, ale dałem w rurę zdrowo, bo dla pieszych już migało. Z tego też powodu zamiast skręcić w Kujawską, poleciałe